środa, 27 lutego 2008

bloK i Kostka, czyli zaczynamy negocjacje projektu

Blog to blog. Nie jestem szczęśliwa z faktu jego posiadania i konieczności wyblogowywania swoich myśli Szczerze? Mam poczucie, że kazano mi zamontować kamerę w miejscu, w którym dokonuję ablucji... Tak, tak wiem, że można pozakładać, obwarować i zacieśnić krąg wstępujących-buszowaczy nawet do jednej osoby Szanownego Profesora, ale czy to aby nie mija się z ideą bloga samą w sobie?

Skoro jednak ma być blog, to jak mówią: jedziemy z koksem.

Pomysł na multimedialne COŚ dojrzewał od paru miesięcy. Kręcił się w kółko, zbaczał, wzlatywał, ulatniał się. O! Właśnie! Ulatniać i Wzlatywać. To są chyba adekwatne słowa do tego o czym będzie poniżej. Zanim jednak przejdę do sedna jeszcze słowo tytułem wyjaśnienia, bo bądź co bądź nie znamy się. Mimo dość pokaźnej ilości wyrzucanego przez siebie słowa pisanego, w popełnianych przeze mnie projektach mam, jakby na przekór temu, skłonności do minimalizmu i upraszczania.

Ale zacznijmy od początku.

Tytuł roboczy pierwszy brzmi: Stan skupienia
Tytuł roboczy drugi: marzenia o błękicie/o kolorze
Aktorzy: Kostka lodu - sztuk jeden
Rekwizyty: Papier – także sztuk jeden
Fabuła: Kostka lodu leży (stoi?) na kartce papieru. Leży i leży, stoi i stoi, i nic się nie dzieje. Tu wchodzi ujęcie lub zdjęcie/zdjęcia wodospadu / rwącej rzeki. Kostka stojąc topnieje nieco. Tu kolejne ujęcie/zdjęcie tym razem pary pod ciśnieniem. Wokół kostki tworzy się kałuża. Proces topnienia zostaje ponownie przerwany wtrąceniem np padającego śniegu lub lodu, czy czegoś w tym rodzaju. Kostka stopniała. Kałuża się powiększa. Wysycha. Zostaje sam papier – odkształcony.
Warstwa muzyczna: wymruczany, a może wyśpiewany wyszeptaniem pewien fragment utworu z repertuaru grupy Czerwony Tulipan: „Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia, jedyne co mam, to złudzenia, że mogę je mieć”
The end czyli koniec, kropka, pl.

No i jak? Za prosto? Za mało jak na rozbudowany projekt multimedialny? Co mogę jeszcze dodać, by obronić ten zamysł? Ano chyba tylko, że ta prosta fabuła ma w zamyśle opowiadać o człowieku. O wtłoczeniu go w jakieś konkretne ramy do formowania kostek w procesie socjalizacji, o jego rolach/roli, którą chcąc nie chcąc, z racji bycia konkretną kostką, musi pełnić, o marzeniach i szarej rzeczywistości. No i o tym, że nawet jeśli pełni on rolę tylko zwykłej kostki lodu, to po przejściu w inny stan świadomości, jakim jest niebyt fizyczny, odciska piętno na tym co po nim pozostaje. A pozostaje odkształcona przez stopniałą wodę kartka papieru.