piątek, 7 marca 2008

złośliwość rzeczy martwych, czyli pierwsza próba

Kamery nie posiadam - pożyczyłam. Felernie, gdyż po zapoznaniu się z całą instrukcją i naładowaniu baterii, okazało się, że nie posiadam kasety, a jej zorganizowanie z przyziemnych przyczyn musi być odłożone w czasie. Póki co, musiał wystarczyć aparat fotograficzny i zdjęcia poklatkowe. To co wyszło jest dalekie od zamierzeń, ale jest Coś czy raczej Cokolwiek. Podłoże, na którym umieszczona została kostka lodu okazało się równią pochyłą i cała Jej Wysokość Topliwość powędrowała, zamiast wokół, w tył. Aparat był nastawiony na automatyczne mierzenie ostrości (błąd!) i z upływem czasu, gdy kostka stopniała w pkt pomiaru, fokus "poszedł" jak chciał. Nie ma też niestety ostatniego ujęcia, bo... siadła bateria w aparacie. I niech ktoś mi powie, że to nie jest złośliwość rzeczy martwych. Ok, brak wyobraźni z mojej strony też się przyczynił do tego niewypału. Załączony plik ma ok 8 mega, więc nie wiem czy uda mi się go umieścić, ale mniejszego jakoś w pinaclu nie szło wygenerować. Reasumując: to co zamieszczam nie ma wiele wspólnego z tym, co ma powstać. Jest jedynie dokumentacją niepowodzeń i zapisem chybionych decyzji - co ma swoją wartość, bo to przecież właśnie na błędach człek się uczy...

zmiana stanu skupienia

Czasem życie pisze scenariusze, ale jak na ironię zdarza się też na odwrót. Ot, ulotność bytu.

proszę o nie komentowanie tego posta