O czym to?
O zakręceniu?
O kolorze wyzwalającym emocje diametralnie inne niż chłodna nieuchronność topnienia?
O poruszeniu?
O nienasyceniu?
O tym, że WARTO nawet za cenę utraty „kolorytu” i części swojej nienagannej błękitności?
A co ja się będę tu rozpisywać i rozentuzjazmowywać :) To ma podobno działać bez mojego gadania. Oczekuję zatem komentarza w sprawie celności trafienia lub chybienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz