sobota, 30 stycznia 2010
piątek, 22 stycznia 2010
3 godziny exportu... czyli materia zwyczajowo oporna
...
Pomijając wymownym trzykropkiem, to co się działo w trakcie owych 3h, zamieszczam moją "wycinankę". Początek raczej będzie inny tj: muzyka z pierwszej sekwencji zostanie, ale zamiast łapki na słowniku zamierzam dodać napisy - jeśli dojdę Jak To Się Robi ;)
Pomijając wymownym trzykropkiem, to co się działo w trakcie owych 3h, zamieszczam moją "wycinankę". Początek raczej będzie inny tj: muzyka z pierwszej sekwencji zostanie, ale zamiast łapki na słowniku zamierzam dodać napisy - jeśli dojdę Jak To Się Robi ;)
czwartek, 21 stycznia 2010
pole minowe, czyli walczę z techniką i obrywam

Uparłam się i siedzę walcząc już kolejny tydzień z programem. Dla mnie to pole minowe, a ikony gadają w nieznanym języku - komputerowym. Oj, brak mi ostatnich 2 zajęć...
Pytanie 1: dlaczego film, który bez problemu otwiera się na kompie, po włożeniu go do Premiera nie ma dźwięku? Pytanie 2: dlaczego kolejny film, który już ma dźwięk w Premierze, to po przycięciu przenosi tylko wideo bez dźwięku?
Mogłabym długo i mięsiście pisać o kłodach, które technika rzuca pod klawisze, ALE w ostatnich dniach coś drgnęło. COŚ w premierze zaczęło się dziać dobrego z moimi tworami. Tnę, wstawiam, rżnę żyletką, wstawiam pkt węzłowe w dźwięku, ściszam i... głównie walczę na milimetry klatek i setne sekund, bo składam mój pomysł z sekundowych, lub parosekundowych sekwencji. Sekwencje modyfikuję blokując raz obraz, raz dźwięk - to robota... dosyć precyzyjna . Ale sobie wymyśliłam na pierwsze spotkanie z panem premierem. Chyba zamiast żyletki powinnam zaopatrzyć się w skalpel i mikroskop. Póki co, grzecznie zapisuję całość. Do doświadczeń z eksportem jeszcze nie doszłam, więc zamieszczam zrzut ekranowy z pola walki.
Pytanie 1: dlaczego film, który bez problemu otwiera się na kompie, po włożeniu go do Premiera nie ma dźwięku? Pytanie 2: dlaczego kolejny film, który już ma dźwięk w Premierze, to po przycięciu przenosi tylko wideo bez dźwięku?
Mogłabym długo i mięsiście pisać o kłodach, które technika rzuca pod klawisze, ALE w ostatnich dniach coś drgnęło. COŚ w premierze zaczęło się dziać dobrego z moimi tworami. Tnę, wstawiam, rżnę żyletką, wstawiam pkt węzłowe w dźwięku, ściszam i... głównie walczę na milimetry klatek i setne sekund, bo składam mój pomysł z sekundowych, lub parosekundowych sekwencji. Sekwencje modyfikuję blokując raz obraz, raz dźwięk - to robota... dosyć precyzyjna . Ale sobie wymyśliłam na pierwsze spotkanie z panem premierem. Chyba zamiast żyletki powinnam zaopatrzyć się w skalpel i mikroskop. Póki co, grzecznie zapisuję całość. Do doświadczeń z eksportem jeszcze nie doszłam, więc zamieszczam zrzut ekranowy z pola walki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)